Och tak, Crowley ma swoje wzloty i upadki. To była chwila jego małego triumfu i dlatego bardzo lubię tę scenę.
Myślę, że Dean nie wykorzystuje w odpowiedni sposób tego, że Crowley darzy go swego rodzaju sympatią. Król Piekieł, który cię lubi, to duża rzecz, to przydatny sojusznik. Ale nawet demon naćpany ludzką krwią zauważy, gdy się go traktuje, tak jak robił to Dean.
Lubię tego trochę bardziej ludzkiego Crowleya, rozumiem jego pobudki, to że po tylu latach znów chciał coś czuć. Ale przez to zbierał przez ostatnie 2 sezony ostry wpier***. Więc mam szczerą nadzieję na powrót Crowleya - sukinsyna. W końcu chodzi o dobro Piekła.
Pozdrawiam i życzę weny.
___________________________________I niech sobie będą wszyscy mądrzy ze swoimi rozumami, a ja z moją miłością niech sobi będę głupi - Edward Stachura
What we're doing here ain't just scary
It's about to be legendary
I can't adult today
Mój podpis zaczyna być dłuższy od moich komentarzy, niech ktoś mnie powstrzyma.